Wataha~Farkas
Tereny Watahy Farkas => Las => Wątek zaczęty przez: Clarysa w Styczeń 09, 2015, 19:50:36
-
Niewielki. Znajduje się gdzieś na środku lasu... Woda jest chłodna i orzeźwiająca... Są tam małe rybki, idealne gdy szczeniaki chcą nauczyć się polować na drobne żyjątka.
-
Przybiegł truchtem. Nie miał już więcej siły uciekać. Miał nadzieję, że już zgubił ścigających. Cicho westchnął i podszedł do wody. Stał chwilę nad strumykiem, przyglądając się własnemu odbiciu, po czym pochylił łeb, żeby się napić.
-
Cały właściwie ociekał własną krwią. Zdążył się trochę tylko napić i zwyczajnie zwalił się z łap. Ciężko oddychał i był ogólnie w opłakanym stanie. Obraz przed oczami mu się powoli rozmazywał, aż całkiem zniknął. Stracił przytomność z wycieńczenia.
-
Przyyyjść?
-
// A jak myślisz? xD
-
Weszła. Jej uwagę przykuło nieruchome ciało. Podeszła bliżej i tyknęła je łapą, by sprawdzić, czy jeszcze żyje.
-
Looool, to wygląda jakby ona go zabiła O.o
-
Wleciałam tu za dziwnie znajomym zapachem. Zobaczyła czarną wilczycę (Jeszcze jej nie poznała) oraz zakrwawionego basiora. Zleciała na dół.
-Co się stało?- mruknęła do wilczycy.
-
Zerknęła w tył. W fiołkowych oczach pojawił się wyraz niezadowolenia.
-Nie wiem. Znalazłam go. Żyje.
-
<nie budzi się>
-
-O tyle dobrze- mruknęłam. Zaczęłam go uzdrawiać. Spojrzałam na wilczycę.
-Kim jesteś?- zapytałam. Wyglądała znajomo.
-
-Nikim. W ścisłym znaczeniu tego słowa-burknęła.
Chwile się zastanawiała. Decyzja została podjęta. Przelała w ciało basiora część swojej energii.
Fiołkowe oczy nieco zmatowiały.
-
-Chciałabym wiedzieć z kim mam przyjemność rozmawiać- uśmiechnęłam się.
-
-Yennefer.
-
-Yen? Co ty tu robisz?!- wydusiła z siebie.
-
-Próbuje przywrócić obecnego tu basiora do życia-rzuciła z przekąsem.
-
-Po co tu wróciłaś?!
//Spadam... bye.
-
Nastroszyła się. Fiołkowe oczy pociemniały z gniewu.
-A co? Nie chcesz? Moja decyzja.
-
// No i o tym właśnie mówiłam xD
Oddech się wyrównał. Po chwili Es powoli otworzył oczy. Zobaczył dwie obce wadery koło siebie. Nie wydawało mu się by należały do ścigających go, ale diabli wiedzą... Ostrożnie podniósł się i trochę cofnął. Nie miał jeszcze na tyle siły, by skutecznie się bronić.
-
Zerknęła na basiora obserwując czujnie siostrę.
-Spokojnie. Bo moja energia pójdzie na marne-mruknęła.
-
-Odeszłaś bo byłaś zła, że nie nadajesz się na alphę!- warknęła.
-I sama wtedy powiedziałaś, że ,,Już tu nie wrócisz"!- mruknęła. Po chwili zorientowała się, że basior wstał.
-Spokojnie, jest tu alphą, więc nic ci nie grozi. Kto ci to zrobił?
-
-Słowa prowadzą do nieporozumień-warknęła ignorując basiora.-Poza tym trochę mi się poukładało. Alphowanie nie jest ważną rzeczą.
-
-Wiesz co? Jesteś ciotką- mruknęłam.
-
-Widać ktoś tu już dzieciaka dorobił-rzuciła próbując zamaskować zaskoczenie.
<3
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=z4qAFuk651c (https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=z4qAFuk651c)
-
// Es to chyba zaraz stąd zwieje xD
-
//Może się wtrącić. I odpowiedziec na pytanie. Wbrew pozorom Yen też to interesi.
-
Prychnęła.
-A ty może w końcu odpowiesz?- zwróciła się w stronę basiora.
-
Spojrzała na basiora.
-
// Tak pięknie się kłóciłyście, że nie chciał przerywać xD
- Nikt - mruknął tylko. W tym momencie pojawiło się kilka wilków, które ścigały wcześniej Esa. Młody basior odruchowo ugiął łapy i przyjął pozycję do obrony. Odsłonił kły. Miał teraz tylko cichą nadzieję, że Alpha tej watahy, na terenie której się znajdował, nie wyda go im.
Jeden z przybyszów, rosły, czarny basior z pierzastymi skrzydłami, wystąpił na przód. Nie mógł się sam rządzić na terenach obcej watahy. Wiedział, że Clarysa jest tu Alphą, więc zwrócił się do niej.
- Prosimy o wydanie nam tego łotra - powiedział dumnie.
-
//Tynk ju xD
Przyglądała się przybyszom. Spojrzała na siostrę z namysłem. Chciała zadać jedno dość ważne pytanie: co takiego zrobił ów "łotr" by tak go skatować.
-
//xDD
Spojrzałam na basiora.
-A cóż takiego wam zrobił, skoro musieliście go tak skatować?
-
- Jest oskarżony o zabicie pary Alpha - odparł. Es nawet nie drgnął.
-
-To prawda?-spytała basiora.
-
Spojrzała na basioro surowo.
-Chcecie go zabić?- zapytała obcych.
-
- Ja tego nie zrobiłem, to mój brat! - warknął pewny, że mu i tak nie uwierzą. Kalkulował, jakie ma szanse na ucieczkę, cofając się trochę.
- Taki jest wyrok Sądu Najwyższego, madame - rzekł obcy, nie zważając na protesty Desmonda.
-
-Kłamiesz? Jestes gotów to udowodnić? Oskarżanie innych jest łatwe, szczególnie dla tchórzy-niesmak pojawił się na jej pysku.
-
-Wiecie, że są to jednak moje tereny i nie możecie tu nic zrobić. A ja nie oddam go w wasze łapy- mruknęłam, zastanawiając się czy robię dobrze.
-
- Nie mam jak tego udowodnić! Jedenym naocznym świadkiem jestem ja! On wszystkich przekupił! - bronił się Es. Spojrzałem na Clarysę zdziwionym wzrokiem. Nie mógł uwierzyć, że broni pierwszego lepszego bandyty, którego wcześniej na oczy nawet nie widziała.
- Madame... Proszę pozwolić mi go zabrać! Jest winny najgorszej ze zbrodni! Zamordował z zimną krwią własnych rodziców! - nalegał przywódca drużyny pościgowej.
-
-Rodzice nie zawsze postepują dobrze. Nie są idealni. Jesli to zrobił, wasza sprawa, sumienie go zabije. Jesli nie, i tak nie ma jak tego dowieśc-rzuciła obdarzając przenikliwym fiołkowym spojrzeniem basiora.
-
Spojrzałam na Yen, no tak przecież ona miała żal do rodziców...
-Trudno, od teraz należy do mojej watahy, więc ja zadecyduję co się z nim stanie, a teraz wynocha z moich terenów!- warknęła.
-
Desa zatkało. Myślał, że się przesłyszał. Jednak reakcja tamtych potwierdzała, że jego uszy nie kłamią.
- To zbrodniarz! Madame! Będzie pani żałować tej decyzji! - usiłował jeszcze przekonać Clarysę.
-
Milczała. Odwróciła juz od nich wzrok i skupiła się na owym"zbrodniarzu". Szczerze to nie wyglądał na takiego. Ale pozory mylą.
-
-To moja sprawa, wynocha!- warknęła.
-
Spojrzała na siostrę.
-Trochę grzeczniej. Nie chcesz narobic watasze wrogów-burknęła podchodzac bliżej niej i obdarzając fiołkowym spojrzeniem grupę obcych.
-
Uspokoiła się. Spojrzała na Yen, basiora i wilki z innego stada.
-
Basior prychnął i skinął na pozostałych. Wrócili na swoje tereny.
- D-dziękuję - wydukał Es.
-
Przemilczała. Przypatrywała mu się.
-
-Nie ma za co, mam tylko nadzieję, że tego nie pożałuję- mruknęłam do basiora.
-Opowiedz co się tam wedłig ciebie stało...
-
Rzucił niepewne spojrzenie w kierunku Yen.
- Moi rodzice byli parą Alpha. Brat ich zamordował, zrzucając winę na mnie - odparł, jak zwykle, krótko.
-
-I rozumiem, że przejął władzę? -mruknęła.
-
-Yhm, powinni to sprawdzić, a nie od razu Cię obwiniać...
-
-Uhmm... Korupcja - jedno słowo, a ile wyjaśnia...
-
Weszła, dalej z językiem wywalonym i plując. Podeszła do miejsca, gdzie była mama.
-
Spojrzała na szczeniaka.
-Caaaaaaaaaaaaarpe- powiedziała za uśmiechem przytulając szczeniaka.
//Ah ta matczyna miłość... xDDDDD
-
Spojrzała na szczenię. Fiołkowe oczy błysnęły drapieżnie.
-Mógłbyś sie przedstawić?-mruknęła do basiora nie odrywając wzroku od szczenięcia.
-
Nic nie mówiąc podeszła do Yen, opluła ją i wróciła do mamy, dalej plując.
-
-Jestes pewna że to szczeniak? Wydziela śluz niczym ślimak.-zwróciła sie do siostry z kpiącym usmieszkiem.
-
-Ma pasję: plucie- mruknęłam patrząc na jęzor Diem.
-
-Nieźle. Wspaniała broń. Dałaby sie pożreć w dwóch kęsach-mruknęła odwracając wzrok od szczeniaka, który przestał ja interesować.
-
-No to spróbuj ją namówić na zrobienie czegoś innego- mruknęłam.
-
-Nie mój dzieciak.
-
- Wredna pani! - powiedziała, patrząc na Yen. Dalej pluła.
-
-Bardzo ładnie. A ty jesteś głupi szczeniak. Pasuje?
-
- Nie - mówiąc to ni stąd, ni zowąd w przed nią pojawiła się kula wody, która nie dość, że oblała Yen, to wrzuciła ją do strumyka.
-
Wynurzyła się z wody. Otrzepała się ochlapują wszystkich dookoła. Warknęła.
-Ciesz się, że mi do pięt nie dorastasz bo bym cię rozszarpała, mała.
-
-Już to widzę siostrzyczko!- warknęłam.
-
-To ja wychowaj. Zostanie jeszcze taka pyskata jak mamusia i co to będzie.
-
Użyła mocy światła oślepiając Yen.
-Przy najmniej nie taka głupia jak ciotka- mruknęłam.
-
Syknęła. Za pomoca modyfikacji tymczasowo usunęła źrenice z oczu. Dodała je potem zwężając do cienkich szparek.
-Nie nazywaj mnie ciotką tego czegoś-prychnęła.
-
-To coś to moja córka oraz Twoja przyszła władczyni- mruknęłam.
-
-Ona to sobie może władać ale watahą. Mną zawładnęłam tylko ja.
-
Prychnęłam.
-Jesteś tylko gammą, niczym więcej.- mruknęłam lekceważąco.
-
-Nie ocenia się wartości wilka po jego pozycji.
-
-Twoją jednak można- mruknęłam przytulając się do małej. //Branocc ;-;
-
Zamilkła. Postanowiła sie nie kłócić. Usiadła owijając łapy ogonem i otulając się skrzydłami. Spojrzała na basiora nieco rozdrażniona, tym że słyszał cała głupia kłótnię.
-
Przypomniałam sobie, że basior dalej tu jest. Zrobło mi się trochę głupio, że musiał słuchać tej kłótni.
-
// Dzięki, że łaskawie poczekałyście na mnie...
Był trochę zdezorientowany.
- Desmond - przedstawił się cicho, zerkając na szczeniaka.
-
-Miło mi. Jestem Clarysa- uśmiechnęłam sięw lekko i podałam łapę Desowi.
-
-Yennefer.-odparła rzucając mu ponure, fiołkowe spojrzenie.
-
- Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem. Diem.
-
-Caaaaaaaaarpeeee! Zaaacznij oooodkryyyyywaaaać swoje moce- uśmiechnęłam się do małej.
-
// Uhmmm... Chyba walnę mu jakąś tajemniczą chorobę xD
Usiadł na ziemi, powoli poruszając ogonem z lewej na prawą i z powrotem. Pociemniało mu przed oczami i poczuł paraliżujący ból. Trwało to krótką chwilę. Nie wiedział, co to miało być, ale starał się tego po sobie nie pokazywać.
-
//Kolejna chora psychicznie postać? xD
-Co ci jest?- mruknęłam do basiora patrząc się na niego o tak: O.o
-
// Nie psychicznie, a fizycznie xD
- Nic... - mruknął, kręcąc łbem. Nachylił się nad strumieniem. Dyskretnie wytarł łapą pysk, po którym ściekała, wąską stróżką, krew. Napił się wody, przełykając z trudem. Krwawienie na razie ustało.
-
-Nie kłam. Oszukiwanie mnie czy jej tak prosto, to niemal hańba dla naszych umysłów-mruknęła spoglądając na niego ostrzej.
-
-Powiedz. Może będę mogła Ci jakoś pomóc- mruknęłam podchodząc do niego.
-
Jęknął.
- Nie wiem, co to jest - poddał się.
-
- Nie lubię mamy - wystawiła język i walnęła w nią kulą wody.
Wyszła.
-
Popatrzyłam na Diem. Byłam cała mokra.
-A co czujesz, gdy...em, gdy się to dzieje?- mruknęłam zdenerwowana do basiora.
-
- Uh, to nic takiego - mruknął - Z tego, co widzę, masz poważniejsze problemy - miał na myśli Diem.
-
-Ma swoje humorki...- mruknęłam.
-Przejdzie jej.
-
Nie chciał mówić, prosze bardzo. Spojrzała za Diem i odwróciła wzrok.
-
Weszłam do wody, a ona automatycznie zmieniła się w lód za pomocą mojej mocy. Zaczęłam się ślizgać i ciąć grubą warstwę lodu pazurami.
-
Położył się w cieniu jakiegoś drzewa. Przymknął lekko ślepia.
-
-Mam nadzieje, że moja Diem mnie nie zamorduje...- mruknęłam do siebie.
-
Machnęła ogonem odwracając wzrok. Po chwili zamknęła oczy.
-
-Idę zonaczyć co z Carpe...- mruknęłam i wzleciałam w górę. //Z.t.//
-
Śpiewanie ptaków, szum wody pod lodem... To działa usypiająco, tak więc i Esowi zaraz oczy całkiem się zamknęły i zapadł w drzemkę.
-
//Szum wody... szczególnie, że Clary zapomniała strumyk odmrozić xDD
-
// Lepiej? xD .... I powiedzmy, że woda pod lodem trochę szumi xD
-
//Ekhem, tu ponoć lato jest, lód zdażyłby stopnieć.
-
// Zaraz Was zamorduję ;D
-
// Wiemy że nas kochasz =3
-
//xDDD Powiedzmy, że wilcze czary są stałe xD
-
// I tak nie miałam zamiaru tego dziesięć razy poprawiać xD ... Yen, Twoja kolej xD
-
Przysnęła na siedząco. Obudził ją dopiero fakt że znalazła się z nosem na lodzie. Otrząsnęła się i wstała próbując zmusić ciało do nowego wysiłku.
-
Pszczoła przemknęła mu tuż przed nosem. Momentalnie otworzył oczy. Westchnął. Te piekielne owady zawsze muszą mu przeszkadzać w odpoczynku.
-
Spojrzała na basiora. Milczała.
-
Przymknął znowu oczy. Obserwował dyskretnie waderę. Był głodny, ale to ignorował.
___________
Zgadnijcie, skąd pomysł na ostatnie zdanie... :-\
-
// Idź coś zjeść i nie głódź wilka xDD
-
Była nieco rozdrażniona. Zmęczona, głodna... Ale nie jedzenia. Chodziło o tą dziwną roślinę.
//Wybrałam motyw uzależnienia...xD
-
// Brakus venus totallus......
-
//xD
-
// To nie jest zabawne ;___;
-
//Jest... Bo ja też weny ni mam i zostaliśmy w wątku bez osoby z pomysłem =3
-
// Tjaaa... xD